Obserwatorzy

czwartek, 27 lutego 2014

Rozdział 4

Na obiad był kotlet schabowy, ziemniaki, mizeria i herbata. Po obiedzie ubrałam się w strój jeździecki i poszłam do stajni osiodłać Carmen. Pierwsza lekcja był prosta trzeba było zaprezentować swoje umiejętności. Osoby galopujące i skaczące (czyli w tym ja ) musiały zagalopować w pół siadzie i pełnym siadzie, przeskoczyć przez stacjonatę, wykonać podstawowe komendy -wolta i tym podobne. Ja jestem w grupie zaawansowanych tak jak Albert, Dalia, Lena, Filip, a reszta jest w grupie początkujących. Po uporządkowaniu boksu Carmen, poszłam osiodłać Rosę. Tym razem poszłam na parkur. Wszystko szło dobrze póki nie przyszedł Jacek, który spłoszył konia, po czym klacz stanął dęba. Ja spadłam, a Rosa przeskoczył przez ogrodzenie parkuru i pogalopował do stajni, a ten imbecyl Jacek tak się śmiał, iż podejrzewam, że zsikał się w majtki. Albert przeskoczył przez płot i podbiegł w moją stronę pomagając mi wstać.-Nic ci nie jest? Chodzimy do pielęgniarki.
-Nie. To tylko drobne stłuczenia.
-Ale ten koń jest mądry, że nie chce z tobą pracować.- Odezwał się ten patafian Jacek.
Rzuciłam mu ostre spojrzenie, po czym poszłam do stajni żeby sprawdzić czy wszystko w porządku z Rosą. Na całe szczęście nic jej niebyło. Po wyjściu ze stajni usłyszałam kłótnie Alberta i Jacka nie przejęłam się tym, bo dobrze wiedziałam, że oni się nie lubią. Po kolacji, ( na której była jakaś breja) poszłam się przebrać w bryczesy. Na lekcji instruktorka przydzieliła początkującym panią Sysiak, a nam powiedziała, iż ona będzie się nami zajmować. Pojechaliśmy na plażę podziwiać zachód słońca. Było strasznie gorąco, więc postanowiliśmy się wykąpać. Po powrocie spytałam instruktorkę czy mogę jeździć na klaczy mojej mamy. Pani Dagmara kazała zaprezentować jak radzę sobie na grzbiecie Rosy. Po osiodłaniu klaczy poszłam spytać instruktorkę czy mogę zaczynać. Po dziesięciu minutach już zaczynałam swój pokaz. Na samym początku klacz była niespokojna, ale potem się uspokoiła, trenerka nie była pewna, ale się zgodzili się żebym jeździła na Rosie. Po wprowadzeniu klaczy do boksu zorientowałam się, że zostałam sama i muszę oporządzić dwa konie ( Rosę i Carmen). Po ciężkim dniu padłam jak
kamień w wodę i już nie powiedziałam dziewczynom, że mogę jeździć na Rosie. Następnego dnia okazało się, że plan na ten dzień się zmienił.
Plan dnia
7:30 Pobudka
8:00 Śniadanie
9:00 Czas wolny
10:00Jazda konna
12:00 Oporządzenie koni
 14:30 Obiad
15:30 Jazda konna
16:30 Prace w stadninie
17:30 Czas wolny
18:30 Kolacja
19:30 Dyskoteka !!!!!!!!!!!
21:30 Cisza nocna
  
Trójkąt Bermudzki będzie nieaktywny do niedzieli, przez co będę starała się dodawać co dziennie jedną lub dwie notki. Bardzo wam dziękuje za 100 wejść na bloga i czekam na komentarze od was. Buziaki :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz