Obserwatorzy

czwartek, 27 lutego 2014

Rozdział 5

Każda (no prawie każda) dziewczyna zaczęła od razu się przygotowywać się do DYSKOTEKI!
Ja byłam podekscytowana z innego powodu, więc nie miałam ochoty na jedzenie. Następnie z Leną zaczęłyśmy wybierać strój na dyskotekę Oto nasze propozycje, które były najbardziej sensowne. Pierwsza to dżinsowa sukienka z paskiem. Druga to fioletowa bluzka i czarne leginsy. No oczywiście też dodatki. Pierwszy zestaw to złota bransoletka i złote skręcone kolczyki, a drugi to kwadratowe bransoletki fioletowa i czarna oraz kolczyki w kształcie rombów. Po wybraniu kreacji ubrałam się w strój jeździecki i zeszłam do stajni, gdzie przygotowałam Rosę do jazdy. Tym razem pojechaliśmy do lasu i mieliśmy lekcje z orientacji w terenie. Na tej lekcji Rosa była bardzo nerwowa i musiałam jechać ostatnia żeby się uspokoiła. Na lekcji najlepszy był Filip. Nie dziwię się, że był dobry, przecież on jest harcerzem. Praca w stajni była nudna ( oprócz robienia fryzur na końskich grzywach). Na obiad też był nie najlepszy. Nie każdy przecież lubi zupę szczawiową. Dalej pracowaliśmy z końmi, które wróciły z padoku. Praca na lonży była prosta. Po wyczerpującym dniu wróciłyśmy do swoich pokoi. A przecież musiałyśmy przygotować się do dyskoteki. Pola strasznie była niemiła, ale to tylko dla mnie i jeszcze po pomalowaniu się zaczęła mi przypominać panią Stasiak, ale to niemożliwe...
 Ta godzina była straszna! Trzeba było zjeść kolację - sałatka caprese. Wyczułam w niej smak pomidora i ser mozzarella. Skończyłam jeść koło siódmej i poszłam przebrać się na dyskotekę. Założyłam bluzkę i legginsy. Wykonany przeze mnie makijaż był prawie nie widoczny. Zeszłam na dół zobaczyć czy dyskoteka się zaczęła. Coś powoli się rozkręcało, ale nie za szybko. Przez jakiś czas podpierałyśmy z dziewczynami ścianę. Dyskoteka rozkręciła się POWOLI. Najpierw były kawałki dość wolne, a potem był bardzo szybkie..... Albert zaprosił mnie do tańca. Było po prostu SUPER!!! Na koniec zabawy dedykowano piosenkę Shakery „Waka waka”
Po dyskotece musieliśmy iść do swoich pokoi i położyć się spać. W ciągu nocy tknęło mnie coś dziwnego, że aż zerwałam się z łóżka jak poparzona.
Popatrzyłam po łóżkach. Spostrzegłam, że niema Poli. Pomyślałam ze jest w łazience. Po czym poszłam spać. Następnego dnia wstałam najpóźniej z całej naszej czwórki. Ubrałam się i zeszłam na śniadanie. Wtedy podano jajka na twardo. Po posiłku poszłam sprawdzić, co z Rosą. Po przyjściu do stajni doznałam szoku.

Ja wredna zakończę tak ten rozdział. Tak z innej beczki mam zamiar może do końca tego tygodnia dodać opisy i zdjęcia koni. Pa pa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz