Każda (no prawie każda) dziewczyna zaczęła
od razu się przygotowywać się do DYSKOTEKI!
Ja byłam podekscytowana z innego
powodu, więc nie miałam ochoty na jedzenie. Następnie z Leną zaczęłyśmy wybierać
strój na dyskotekę Oto nasze propozycje, które były najbardziej sensowne.
Pierwsza to dżinsowa sukienka z paskiem. Druga to fioletowa bluzka i czarne
leginsy. No oczywiście też dodatki. Pierwszy zestaw to złota bransoletka i
złote skręcone kolczyki, a drugi to kwadratowe bransoletki fioletowa i czarna
oraz kolczyki w kształcie rombów. Po wybraniu kreacji ubrałam się w strój
jeździecki i zeszłam do stajni, gdzie przygotowałam Rosę do jazdy. Tym razem
pojechaliśmy do lasu i mieliśmy lekcje z orientacji w terenie. Na tej lekcji Rosa
była bardzo nerwowa i musiałam jechać ostatnia żeby się uspokoiła. Na lekcji najlepszy
był Filip. Nie dziwię się, że był dobry, przecież on jest harcerzem. Praca w
stajni była nudna ( oprócz robienia fryzur na końskich grzywach). Na obiad też
był nie najlepszy. Nie każdy przecież lubi zupę szczawiową. Dalej pracowaliśmy
z końmi, które wróciły z padoku. Praca na lonży była prosta. Po wyczerpującym
dniu wróciłyśmy do swoich pokoi. A przecież musiałyśmy przygotować się do
dyskoteki. Pola strasznie była niemiła, ale to tylko dla mnie i jeszcze po
pomalowaniu się zaczęła mi przypominać panią Stasiak, ale to niemożliwe...
Ta godzina była straszna! Trzeba było zjeść
kolację - sałatka caprese. Wyczułam w niej smak pomidora i ser mozzarella.
Skończyłam jeść koło siódmej i poszłam przebrać się na dyskotekę. Założyłam bluzkę
i legginsy. Wykonany przeze mnie makijaż był prawie nie widoczny. Zeszłam na dół
zobaczyć czy dyskoteka się zaczęła. Coś powoli się rozkręcało, ale nie za szybko.
Przez jakiś czas podpierałyśmy z dziewczynami ścianę. Dyskoteka rozkręciła się
POWOLI. Najpierw były kawałki dość wolne, a potem był bardzo szybkie..... Albert
zaprosił mnie do tańca. Było po prostu SUPER!!! Na koniec zabawy dedykowano
piosenkę Shakery „Waka waka”
Po dyskotece musieliśmy iść do swoich
pokoi i położyć się spać. W ciągu nocy tknęło mnie coś dziwnego, że aż zerwałam
się z łóżka jak poparzona.
Popatrzyłam po łóżkach. Spostrzegłam,
że niema Poli. Pomyślałam ze jest w łazience. Po czym poszłam spać. Następnego
dnia wstałam najpóźniej z całej naszej czwórki. Ubrałam się i zeszłam na
śniadanie. Wtedy podano jajka na twardo. Po posiłku poszłam sprawdzić, co z Rosą.
Po przyjściu do stajni doznałam szoku.
Ja wredna zakończę tak ten rozdział. Tak z innej beczki mam zamiar może do końca tego tygodnia dodać opisy i zdjęcia koni. Pa pa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz